Porażka z Polonią I Bytom

Porażka z Polonią I Bytom

W meczu z Polonią I Bytom trener nie mógł skorzystać z czterech podstawowych zawodników Guzery, Tasaka, Wende i kapitana Kruka. Powodem ich absencji był występ w meczu rezerw Concordii z Gwarkiem w którym cała czwórka zaliczyła więcej niż 45min. co automatycznie eliminowało ich z meczu juniorów. W porównaniu z pierwszym spotkaniem wiosennych rozgrywek w pierwszym składzie zaszło, aż 6 zmian.

Pełny skład Concordii 96/97:
Jacek Grabowski
Patryk Lipka
Michał Mikulski
Krzysztof Klimasara
Marcin Bociek
Mateusz Kruszyna (od 82min. Wojciech Sobczak)
Damian Walentynowicz
Paweł Goncerzewicz (od 70min. Jakub Bajer)
Michał Kopczyński
Patryk Hałas (od 80min. Jakub Bajer)
Patryk Malinowski (od 60min. Dawid Suchocki)

Foto w naszej galerii – na „g+”

 

W przedmeczowej zapowiedzi napisałem:
"Jeśli walczysz, możesz osiągnąć wszystko ... Każdy, kto walczy może przegrać !!!!, ale ci, którzy nie walczą już przegrali przed startem ....." Polonia Bytom jest bez wątpienia faworytem i przyjedzie do Knurowa zabrać „należące” do nich 3 punkty !!!! – Zawodnicy roczników 1996 i 1997 czy Wy na to pozwolicie ?!?!?!?"

Polonia Bytom przyjechała do Knurowa po 3 punkty i cel swój niestety osiągnęła. Do przerwy przegrywaliśmy 2:0 i był to najmniejszy z możliwy wynik jaki nasz rywal mógł osiągnąć. Polonia od pierwszych minut narzuciła swój styl gry, który konsekwentnie realizowała, no może za wyjątkiem kilkunastu minut drugiej połowy. Concordia atakowała rywala dopiero od połowy boiska, a ten do znudzenia wymieniał między sobą piłkę w obronie. Bramkarz – obrońca, obrońca – obrońca, a to znów bramkarz. Nasza ekipa nie potrafiła temu zaradzić. W pierwszym kwadransie taka gra dawała nam wprawdzie jeden punkt, ale chyba i brak perspektyw na więcej. W 18min. ok. 25m przed naszą bramką wychodzącego na dogodną pozycję zawodnika Polonii nieprzepisowo (pchnięciem) powstrzymał Lipka. Podyktowany rzut wolny bytomianie zamienili na bramkę, a my do odrabiania strat przystąpiliśmy w osłabieniu bowiem Lipka za faul ukarany został karnymi minutami. Polonia poczuła „ofiarę” i coraz groźniej atakowała naszą bramkę. W 23min. było już 2:0. Dwie, trzy akcje z naszej strony pod bramką gości to stanowczo za mało. Wynik w pierwszej połowie już nie uległ zmianie. Zawdzięczać to możemy głównie nieskutecznej grze Polonii, która jeśli nie przebywała z piłką pod naszą bramką, to jak pisałem wcześniej, do znudzenia rozgrywała ją między sobą pod własną.

 

Zmiana oblicza naszej drużyny od pierwszych minuty drugiej połowy dawała nadzieję na zmianę wyniku. Concordia wreszcie zaczęła walczyć i przede wszystkim „chcieć” grać. Wprawdzie nie udało się znaleźć pomysłu na rozgrywanie piłki przez formację obronną rywala, ale jak już byliśmy w jej posiadaniu to potrafiliśmy dłużej przy niej się utrzymać i rozegrać kilka ciekawych akcji. W 60min. pierwsza zmiana w naszym zespole, za Malinowskiego do ataku wchodzi Suchocki. Kiedy w 64min. zdobyliśmy kontaktową bramkę nasze serca zabiły szybciej. Sama bramka zapisana została w pomeczowym protokole jako „samobój” na konto zawodnika Polonii. Strzał na bramkę był jednak autorstwa Kopczyńskiego, który wpadającej piłce do siatki przyglądał się już zza linii końcowej boiska (widoczne na fotce). Zdobyta bramka spowodowała, że Concordia ruszyła za ciosem, a Polonia z większą werwą również natarła do przodu. Cios za cios, akcja za akcję, szybka gra w tym okresie mogła się naprawdę podobać. W 70min. Goncerzewicza zmienia Bajer. Coraz groźniej atakują goście, którzy swe akcje częściej kończą strzałami na bramkę (te na szczęście nie zawsze celne). W 80min. za Hałasa wchodzi Bajer, a dwie minuty później Sobczak zmienia Kruszynę. Nasze nadzieje na zdobycie chociażby jednego punktu rozwiały się na 4min. przed końcem, gdy na 3:1 podwyższyła Polonia, która jeszcze kropkę nad „i” postawiła dwie minuty później i wygrała całe spotkanie 4:1.

 

Trzeba powiedzieć, że Polonia Bytom mecz wygrała zasłużenie. W przekroju całego spotkania była drużyną lepszą pod każdym względem, technicznym, taktycznym, indywidualnie i drużynowo. Od pierwszego gwizdka było widać kto na boisku rozdaje karty, czy raczej dzieli piłką. Wprawdzie do 88min. przegrywaliśmy tylko jedną bramką, ale gdyby celowniki rywala były nieco bardziej ustawione ... Nie wiem czy zabrakło wiary we własne możliwości, czy pozycja oraz osiągnięcia naszego rywala w lidze sparaliżowały naszych zawodników, ale w pierwszej połowie zabrakło chyba wiary w końcowy sukces. Jak najszybciej zapomnieć, lub pamiętać, by tego nie powtórzyć – walka musi być od pierwszych minut ,inaczej rywal zdominuje nas jak w tym spotkaniu.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości